Wiadomości

PERKUSISTA Z PDOZ-TU

Policjant z zarazem perkusista zespołu rockowego. Od pierwszej klasy szkoły podstawowej muzyka towarzyszy jego życiu i jest jego pasją. St.sierż. Tomasz Boćkowski, bo o nim mowa, jest funkcjonariuszem Zespołu Pomieszczeń Dla Osób Zatrzymanych przy gdańskiej komendzie. Zacznę może pytaniem, odnoszącym się do początków twojej pasji, jaką jest gra na perkusji. 

Policjant z zarazem perkusista zespołu rockowego. Od pierwszej klasy szkoły podstawowej muzyka towarzyszy jego życiu i jest jego pasją. St.sierż. Tomasz Boćkowski, bo o nim mowa, jest funkcjonariuszem Zespołu Pomieszczeń Dla Osób Zatrzymanych przy gdańskiej komendzie. Zacznę może pytaniem, odnoszącym się do początków twojej pasji, jaką jest gra na perkusji.

Zacznę może pytaniem, odnoszącym się do początków twojej pasji, jaką jest gra na perkusji.

Moje zainteresowanie muzyczne sięgają pierwszej klasy szkoły podstawowej . na urodziny dostałem wtedy magnetofon szpulowy. Zaraz potem kolega pożyczył mi taśmę, na której były nagrania Beatelsów i Abby. Zacząłem tego słuchać. Po krótkim czasie skupiłem się tylko na słuchaniu muzyki rockowej, do moich ulubionych zespołów należały AC/DC oraz Status Quo.

Muszę przyznać, że szybko zaczęła się twoja przygoda z muzyką rockową. To kiedy w tym wszystkim pojawiła się perkusja i dlaczego właśnie ten instrument?

Mój pierwszy kontakt z perkusją miał miejsce bardzo wcześnie, również w szkole podstawowej. Miałem wtedy starszego kolegę, który grał na perkusji w jakimś zespole. Przyszedłem kiedyś do niego na próbę tego zespołu. W głowie miałem piosenkę AC/DC „ Hell’s bells”, chciałem ja zagrać na perkusji. Spróbowałem, ale wtedy nie udało się….. Po tym wydarzeniu w domu puszczałem piosenki moich ulubionych zespołów i próbowałem powtarzać rytm z utworów uderzając pałeczkami o kanapę. To wszystko działo się jeszcze przed szóstą klasą podstawówki.

Słucham więc, co było dalej…….

W szóstej klasie szkoły podstawowej wspólnie z kolegami ze szkoły, postanowiliśmy założyć zespół. W każdą sobotę mieliśmy próby w szkolnej sali gimnastycznej i korzystaliśmy ze sprzętu muzycznego będącego na stanie podstawówki. Pamiętam, że na ten sprzęt składała się perkusja, jedna gitara elektryczna i gitara basowa z jedną struną. Moi koledzy rzucili się do gitar, mi oczywiście przypadła perkusja. W czasie tamtych prób grania muzyki, bo tak to trzeba nazwać, nie miał nami kto kierować, a my nie mieliśmy pojęcia jak od strony fachowej zabrać się do tego. Była to totalna amatorka. Pamiętam, ze chciałem sobie kupić nawet jakąś książkę fachową na temat grania na bębnach. W tamtych trudnych czasach nie można było takiej dostać na rynku. Dopiero w ósmej klasie podstawówki udało mi się kupić taką pozycję i na jej podstawie uczyłem się grania.

I tak nauczyłeś się grać?

Po skończeniu podstawówki jeszcze w gronie dawnych kolegów ze szkoły założyliśmy pierwszy zespół o nazwie „Royce”, który działał przy tczewskim domu kultury. Pod swoje skrzydła wziął nas Marek Górski, gitarzysta jazzowy, który otarł się o świat show biznesu, grał m.innymi z Krystyną Prońko. Pamiętam, że Marek obserwował nas na próbach i miał wiele uwag do naszego grania. Na początku nie podobał nam się to. Będąc w takim wieku w jakim byliśmy, myśleliśmy że robimy wszystko super, a on się nas tylko czepia. W końcu wzięliśmy te uwagi do serca i zaczęliśmy grać regularnie i coraz lepiej.

Jakie były efekty tego coraz lepszego grania?

W wieku 19 lat byłem już perkusistą zespołu „Grand Gangsters”. Grałem w tym zespole prawie 10 lat. Można powiedzieć, że przez pewien czas muzyka była moją pracą, zająłem się nią na poważnie. Zdarzało się, że grałem na perkusji po 5-6 godzin dziennie. Z zespołem pojechaliśmy na festiwal w Jarocinie. Dostaliśmy wyróżnienie, w ramach którego opłacono nam 40 godzin w studiu nagraniowym w Warszawie w firmie Zic Zac. Nagraliśmy wtedy cztery utwory. Opinie ludzi z wytwórni były pozytywne, ale nic za tym nie poszło.

W twojej całej przygodzie z grą na perkusji była jakaś przerwa, zwątpienie?

Kiedy w 1998 roku zacząłem pracę w Policji zrobiłem sobie przerwę w graniu. Sprzedałem perkusję i przez dwa lata wcale nie grałem, czułem, że to już nie dla mnie. Jednak w 2000 roku pasja wygrała z moimi wątpliwościami i na nowo kupiłem bębny. W czasie wolnym od pracy chodziłem do tczewskiego domu kultury, aby znów pograć sobie na perkusji. Bardzo dużo pracy kosztował mnie powrót do formy i wyćwiczenie na nowo koordynacji ruchów. Przyznaję, że miałem z tym problemy. Ćwicząc w domu kultury poznałem pewnych ludzi. Z tych nawiązanych tam znajomości w 2005 roku powstał zespół GTC, którego zostałem perkusistą. Zaczęliśmy tworzyć własne utwory. W tym zespole gram do dziś.

Zespoły muzyczne zawsze pyta się dlaczego obrały taka a nie inną nazwę i co ona oznacza. Tomku, skąd więc pomysł na nazwę GTC dla waszego zespołu?

To skrót tablicy rejestracyjnej Tczewa, członkowie zespołu pochodzą z tego miasta. Ten ciekawy zabieg sprawia, że wszyscy posiadacze aut w Tczewie reklamują nasz zespół ( śmiech).

Kto jest dla Ciebie idolem, jeżeli chodzi o perkusistów?

Dla mnie świetnym perkusistą jest Jeff Porcaro z zespołu Toto oraz Carter Beauford – perkusista zespołu Dave Matthews band. W czołówce bębniarzy jest sporo postaci. W Polsce bardzo dobrymi perkusistami są Michał Dąbrówka i Cezary Konrad.

Co daje Ci Twoja pasja?

Przede wszystkim realizuję się, to dla mnie ważne. Robię to co lubię. Bardzo też lubię grać na koncertach. Kiedy ludziom podoba się to co gramy. W takich chwilach jest coś niepowtarzalnego…. Na pewno fajna jest tez adrenalina, która wytwarza się podczas grania przed publicznością.

Jak często grasz teraz na perkusji?

Ćwiczę grę na perkusji prawie codziennie, poza dniami kiedy w pracy jestem do 19.00. Nie mam w domu perkusji, lecz mieszkam blisko tczewskiego domu kultury, do którego chodzę ćwiczyć.

Powiedz, czy gra na perkusji jest łatwa, szybko można nauczyć się tej profesji?

To jak szybko można nauczyć się gry na perkusji zależy od indywidualnych predyspozycji, podejścia i od dobrych nauczycieli, których spotka się na swojej drodze. Uważam, że jeszcze nie potrafię grać, że cały czas się uczę. Jest jeszcze wiele do zrobienia. Aby się doskonalić pod tym kątem, słucham dużo muzyki, oglądam koncerty, tak by uczyć się od ludzi, którzy robią to bardzo dobrze.

Złamałeś już dużo pałeczek w swoim życiu?

Nie łamię ich dużo, im dłużej gram tym łamię ich coraz mniej. Teraz jedna para pałeczek starcza mi nawet na trzy tygodnie grania po dwie godziny dziennie.

Nawet? ….. Ok.. Jakie masz marzenie związane ze swoja pasją?

Zagrać na dużym koncercie przed dużą publicznością. Przed sceną mogłoby np. stać 100 tys. ludzi.

Tego właśnie ci życzę. Dziękuję za pasjonującą rozmowę o Twojej pasji.

Z st.sierż. Tomaszem Boćkowskim rozmawiała asp. Magdalena Michalewska

Powrót na górę strony